Motto:
" ...według moich zasad każdy pisarz – niezależnie od tego, czy jest najlepszy czy najgorszy – powinien zdawać prostą i szczerą relację ze swego własnego życia, nie zaś opowiadać o tym co słyszał o życiu innych...”
Henry David Thoreau „Walden” PIW 2005
Poprzedni odcinek
https://www.photoblog.com/mimax2/2021/04/05/5042021-wspomnien-wiele-na-poczatek-hotele-cz1/
Następny odcinek
https://www.photoblog.com/mimax2/2021/04/07/7042021-wspomnien-wiele-na-poczatek-hotele-cz-3/
Podróże w czasach studenckich
Debiut w hotelowym wielkim świecie to Grand Hotel w Łodzi na zjeździe Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (1969). Potem jeszcze konferencje w Bydgoszczy (1970) i Krakowie (1971). Nie pamiętam szczegółow zakwaterowania następnych konferencjach.
Źródło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hotel_Grand_w_%C5%81odzi#/media/Plik:Grand_Hotel_old_Lodz.jpg
Następna ekspedycja to Tydzień Leków Polskich, który miął miejsce pod koniec kwietnia 1975 roku. Dlaczego ja? Dlaczego tam zostałam oddelegowana?
W początkach mojej kariery lekarskiej poza chorobami wewnętrznymi udało mi się opanować w dość dobrym stopniu język rosyjski. Wiązało się to z zajęciami, które miałam na studiach doktoranckich u bardzo sympatycznego lektora pana mgr Mikołaja Kwiatkowskiego (zwanego panem Kolą) oraz prowadzonymi ćwiczeniami ze studentami z Erewania. Przyjeżdżali oni do nas na praktyki wakacyjne. Przed zajęciami z kolejną rosyjskojęzyczną grupą studencką kupiłam podręcznik diagnostyki internistycznej i dość dobrze nauczyłam się terminologii.
Zachowały się także moje notatki z zajęć z panem Kolą. Jak widać uczona byłam pożytecznych i eleganckich zwrotów!
Uczyłam się także słuchając płyt w języku rosyjskim, między dyżurami i innymi obowiązkami szpitalnymi.
Mieszkaliśmy w Hotelu Rossija w Moskwie, obecnie należącym do sieci Four Seasons oraz w Gostinnica Centralnaja w Nowosybirsku.
Wyjazd miał uroczysty charakter – poza konferencją naukową w Akademgorodku składaliśmy wieńce pod Pomnikiem Bohaterów Wojny i był o tym reportaż w miejscowej telewizji.
Naukową część delegacji stanowiło dwóch profesorów (psychiatra i dermatolog), no i ja, podówczas młoda lekarka. Zaplątałam się w te wyższe sfery naukowe z powodu wyłączności na znajomość języka rosyjskiego. Mój szef otrzymał zaproszenie do wzięcia udziału w tej konferencji, a że język rosyjski nie był mu bliżej znany, wyznaczył mnie do wyjazdu. Jak mawiałam – miał nadzieję, że może zostanę na Syberii, ale tak się nie stało ;)


# 4 Hotel Rossija
Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Rossiya_Hotel#/media/File:HotelRossia.jpg
Po zakończeniu obowiązków służbowych zaproszono nas do pięknego Teatru Opery i Baletu na przedstawienie Spartacusa. Siedzieliśmy w loży rządowej, gdzie byliśmy witani szampanem przez dyrektora teatru. Zapamiętałam słowa dyrektora w czasie przerwy skierowane do mnie:
– Dawajtie, pajdiom progulat' z narodom!
Spacerowaliśmy więc po przestronnym holu, pod oknami były piękne egzotyczne rośliny, a na jednej z nich czerwony kwiat. Nieroztropnie wyraziłam zachwyt tym kwiatem... Dyrektor opery w okamgnieniu kwiat zerwał i wręczył mi. Szkoda, że nie zasuszyłam go!
Wśród zwiedzanych miejsc w Nowosybirsku wielkie wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Geologiczne, w którym pokazano nam bogactwo ziemi rosyjskiej – były tam wszystkie minerały, jakie na terenie Rosji można znaleźć.
Zawieziono nas także nad rzekę Ob. Z tej wycieczki zapamiętałam piękną kwestię w wykonaniu kolegi dermatologa. Jak dziś widzę Andrzeja, postawnego mężczyznę, w modnym wówczas kożuchu, stojącego nad rzeką Ob i mówiącego:
– Обь, twoja mat'!
Rosjanie pokochali Andrzeja od razu i turlając się ze śmiechu, mówili:
– Andrzeju, nieważne czy będziesz miał jutro dobry wykład, i tak dzieci będą się o tobie uczyć w szkołach!
Wyklad był oczywiście świetny, Andrzej biegle mówi po rosyjsku, doskonale pamiętam jego prezentację z zwrotem заведующая кафедрой Стеанья Эмилевна Яблонска. Wspomniana pani profesor nie mogła uczestniczyć w konferencji ponieważ w tym samym terminie odsłała pomnik Karola Marksa w Berlinie...


# 5
Źródło: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/kultowy-hotel-moskwa-ponownie-otwarty/e3scp9#slajd-2
Wyjazd do Nowosybirska w pamieci utrwaliły dwie sympatyczne pamiątki. Pierwsza z pamiątek z tej podróży – bursztynowy wisiorek na złotym łańcuszku. Prezent od jednej z pań profesor obecn na konferencji. Dlaczego mi podarowała ten wisiorek, nie wiem. Byłam tak oszołomiona wygłaszanym wykładem w języku obcym oraz miejscem, w którym się znalazłam, że dopiero w Warszawie zauważyłam, że łańcuszek jest ze złota. Długo mi służył jako elegancka biżuteria.


# 5 Centralnaja Goscinnica
Źródło: https://ru.hotels.com/ho416525/gostinica-central-naa-novosibirsk-rossia/?destination-id=416525&q-rooms=1&q-room-0-adults=2&q-room-0-children=0Dziś nocleg w tym hotelu kosztuje 20 euro/dobę wg www.hotels.com
Druga pamiątka to magnetofon kasetowy, który kupiłam podczas tej podróży – jedna z dwu pamiątek, które zachowały się do dziś. Kosztował 180 rubli. Być może 150 rubli wynosiły nasze diety, a 30 rubli nabyłam drogą kupna, pewnie wymieniając dolary. Magnetofon długo mi służył, między innymi do słuchania kaset z lekcjami języka angielskiego.
Była to jedna z dwóch służbowych podróży zagranicznych, jakie udało mi się odbyć w niełatwej rzeczywistości socjalistyczno-ordynatorskiego ucisku
Drugą służbową podróż odbywam do Londynu i mieszkam w Tara Hotel.


# 7 Mój pokój w Tara Hotel w Londynie
Lata 80 te to obowiązki Matki Polki i pobyty na wakacjach w Łapach. Potem poznajemy góry - mieszkamy w pokojach gościnnych prowadzonych przez siostry zakonne (były moimi pacjentkami) w Zakopanem oraz w Krynicy Morskiej. Pierwsza rodzinna wyprawa za granicę to wycieczka autokarowa do Wiednia i Bratysławy. Mieszkamy na Słowacji w miasteckzu Modra.


# 8 Nasz hotel w miasteczku Modra na Słowacji
W w 1995 roku ruszamy do Szwajcarii, trasę Warszawa - Zurich pokonujemy autobusem obecnej wówczas na rynku firmy Chrobot Reisen.


# 9 Kwatery Chronot Reidem
Mieszkamy w kwaterach gościnnych przewoźnika autobusowego - pokój skromy, wspólna kuchnia i łazienka. Za pierwszym pobytem (1995) mamy pojój od podwórka i jest OK, za drugim razem od ulicy i jest dość hałaśliwie. Poznajemy dość dokładnie Szwajcarię.
Drugi wyjazd do Szwajcarii łączymy z obchodami 15 urodzin córki.


# 10 Genewa 6 sierpnia 1996 roku
Powiew wielkiego świata, międzynarodowych organizacji (jest ich w Genewie ponad 30!), może inspirować... Sama Genewa nie utkwiła mi w pamięci, co ciekawe nie uznaliśmy Davos za warte odwiedzenia.


# 10
Les Grottes to jedna z dzielnic Genewy.
@mimax2 / Krystyna Knypl
Po prostu odlatuję, czytając Pani wpisy. Co za historie! Moją pierwszą podrózą zagraniczną było ZSRR. Miałem wtedy sześć lat i pamiętam, jak „wisieliśmy” całym wagonem nad torami kolejowymi. Potem radziecka pani celnik grzebała palcem w puszce kremu Nivea, który moja mama miała ze sobą. Żadnej kontrabandy nie znalazła.
Serdecznie pozdrawiam z poświątecznego Osiedla Kabaty. Muszę powoli zbierać się na lotnisko...
Miło, że współczesny globetrotter może poszerzyć swoją wiedzę o podróżach w tych już odległych czasach. Tamta epoka przeminęła, ale też nasze współczesne podróże w jakiejś mierze przeminęły. Pozdrawiam i szczęśliwej drogi!